wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 1

- No, ale proszę pani! Na pewno da się coś zrobić... - słyszałam błagalny głos Tiffany, która tak zaciekle starała się zdobyć  wyższą ocenę z angielskiego na koniec roku. Otóż u nas ocena z tego przedmiotu wyższa niż 5 nikomu się nawet nie śniła. Nauczycielka jest twarda i nie da sobie wmówić, że jej uczeń może mieć ponadprzeciętną wiedzę, dorównującą jej kwalifikacjom.
Przez pół lekcji słuchaliśmy jej przekomarzań. Oczywiście mi przypadł ten zaszczyt siedzenia z nią w ławce. Mimo, że to moja przyjaciółka, to jednak w tym momencie wolałam skupić swoją uwagę na czymś innym. Mój wzrok zatrzymał się na oknie. Widziałam małe gniazdko z kilkoma pisklęciami czekającymi na swoją mamę. Jakie to słodkie. Zwłaszcza, że zwierzęta mają w sobie więcej uczuć, niż niejeden z nas siedzący w tej sali. Na przykład taki Luke Hemmings, wokalista szkolnego zespołu. Codziennie ta sama ułożona blond grzywka i spinające pośladki rurki. Leci na niego połowa liceum i nie mówię tu tylko o dziewczynach. Obok niego siedzi jeden z trójki jego najlepszych przyjaciół, perkusista zespołu, Ashton Irwin. Kolejny pedałek w rurkach, tylko ten ma fryzurę jak szczur spod suszarki. Obaj tak samo zapatrzeni w siebie i tak samo uważający siebie za bogów greckich. Lecz to tylko 2/4 tych pajaców. Dobrze, że chociaż dwójka z nich nie chodzi z nami do klasy. No, jedynie mamy łączoną chemię i hiszpański, ale nic poza tym. Nienawidzę tych ludzi i tego liceum. Dobrze, że to już ostatni rok, to znaczy pół roku, bo jesteśmy w klasie maturalnej, gdzie rok szkolny trwa do kwietnia.
Z rozmyśleń wyrwał mnie radosny okrzyk Tiffany, nawołujący moje imię. Wiedziałam, że to nie wywróży nic dobrego.
- Och, no dobrze... Tiffany, Tess, Brittany i Nicole. Macie czas do czerwca. Po weekendzie przedstawicie mi temat waszego projektu. Jeżeli wam się uda, to macie na koniec szóstki, a jeżeli nie, to oceny lecą wam atomatycznie o jeden w dół za zabranie mojego cennego czasu na lekcji - powiedziała stanowczo nauczycielka.
Przez chwilę próbowałam ogarnąć całą tą sytuację, ale nie miałam pojęcia, co właśnie się wydarzyło. Gdy tylko zadzwonił dzwonek informujący nas o końcu lekcji, czym prędzej zerwałam się z miejsca, by ponaglić przyjaciółki za wkręcenie mnie w ich projekt.
- Co tu się właściwie stało? - wręcz wykrzyczałam trójce dziewczynom stojącym przy szafkach.
- Spokojnie, Britt. Właśnie załatwiłam nam dodatkowy projekt z angielskiego - odpowiedziała dumnie Tiffany.
- Proszę cię, ona zgodziła się tylko dlatego, bo wiedziała, że jeszcze chwila a klękniesz przed nią na kolana i zaczniesz płakać - wtrąciła Nicole, na co wszystkie parsknęłyśmy śmiechem.
Chwilę potem wszystkie cztery poszłyśmy do domu Tess, by omówić szczegóły tego cudownego projektu. Po dłuższym czasie szperania po książkach i internecie nie znalazłyśmy nic, co przykułoby naszą uwagę. Znudzone postanowiłyśmy zmienić temat. Nicole zaczęła nawijać o trzecim, jeszcze nie wspomnianym przeze mnie członku zespołu. Calum Hood, brunet o azjatyckiej urodzie i jednocześnie basista tego show. Uczęszcza do równoległej klasy, razem z jego trzecim przyjacielem. Michael Clifford, gitarzysta. Przynajmniej raz w miesiącu farbuje włosy na przeróżne barwy tęczy. Chyba nie ma jeszcze takiego koloru, którego nie miał. Nie znam go zbyt dobrze, jedynie z chemii, na którą, jak już wspomniałam, razem uczęszczamy. Lecz śmiało mogę stwierdzić, że jest dziecinny i arogancki. Za każdym razem bezczelnie się na mnie gapi, śmiejąc ironicznie pod nosem, jakbym zrobiła mu coś złego. Nie trawię typa.
- Proszę cię, Nicole! Otrząśnij się, to Azjata! - ponagliła ją Tess.
- On nie jest Azjatą! - oburzyła się brunetka, po czym strzeliła focha.
- Och, mam pomysł! - krzyknęła Tiffany - zróbmy projekt o chłopakach. Jacy są i jacy powinni być - spojrzałam na nią ponaglająco.
- A może jacy oni nie są i jak łatwo można ich zdobyć? - wtrąciłam ironicznie. Nie miałam pojęcia, że wezmą to na serio.
Po wypowiedzianych przeze mnie słowach wszystkie odruchowo przeniosły wzrok na moją osobę i nagle zaciekawiło je, co mówię.
- No co? Chyba nie chcecie mi powiedzieć, że wierzycie w księcia na białym koniu, który lada chwila przyjedzie, by zabrać was do Nibylandii... Proszę was! To tylko mity! Przecież my, dziewczyny możemy sobie owinąć ich wokół palca - i ta wypowiedź raz na zawsze zmieniła moje życie. Dziewczyny zachwyciły się moim pomysłem, a nasz projekt dostał nazwę "Wrapped around your finger".
Resztę nocy rozmyślałyśmy nad szczegółami projektu. Ja miałam największe doświadczenie z chłopakami i byłam najbardziej zgodna w przekonaniu do mojej tezy, więc miałam być tak zwaną "przynętą". Musiałam po prostu operować całą akcją i owinąć sobie chłopaka wokół palca. Tiffany i Nicole zajęły się opisywaniem projektu, a Tess miała mi pomagać i wszystko donosić dziewczynom oraz dopełniać projekt szczegółami, jakimi były zdjęcia, by był on bardziej wiarygodny. Brakowało nam tylko jednego - chłopaka.
Nie mógł to być nikt z naszej klasy, ani nasz dobry znajomy. Tess zaproponowała Caluma, lecz Nicole stanowczo zabroniła. Postanowiłyśmy więc podążać tym tropem. Luke i Ashton odpadają, więc został nam "ukochany" przeze mnie Michael. Dziewczyny postawiły mi dość wysoką poprzeczkę, bo ciężko będzie mi się dogadać z tym clownem, ale co? Ja nie dam rady? Udowodnię im, że dziewczyny potrafią wszystko! Owinę sobie tego typa wokół palca!


czwartek, 7 stycznia 2016

Prolog


Dziewczyno, jeżeli nadal czekasz na łud szczęścia i szukasz księcia na białym koniu, to muszę cię rozczarować. Jedyne, co możesz uzyskać w trakcie poszukiwań, to zapatrzony w siebie lanser, na którego widok konie same uciekają. Jeżeli wierzysz w prawdziwą miłość, to chyba naoglądałaś się za dużo "Zmierzchu". Kolejny mit, który obalę to, że jesteśmy płcią słabszą, otóż jest zupełnie na odwrót. Wystarczy odrobina szczęścia i umiejętności, a każda z nas owinie sobie dowolnego chłopaka wokół palca. Ja nazywam się Brittany Prescott i postaram się wam to udowodnić.