poniedziałek, 27 czerwca 2016

Rozdział 8

Przez dłuższy czas razem z Ashtonem słuchaliśmy monologu Hemmingsa, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Nie mam pojęcia, czy był to skutek alkoholu, czy faktycznie Luke był tak niesamowicie zabawny. Jednak myślę że i jedno, i drugie.
- I jak wam idzie? - wtrącił nagle Irwin.
- Co? - spytałam wyraźnie zaskoczona pytaniem i przerażona powracającą myślą o projekcie.
- No, tobie i Michaelowi. Jesteście przyjaciółmi, tak?
- Tak, chyba tak - odpowiedziałam niepewnie, bo szczerze to nie miałam zielonego pojęcia w jakiej znajdujemy się relacji. Jednakże ulżyło mi, że tylko o to chciał zapytać przyjaciel Clifforda.
- Swoją drogą, gdzie on jest? - spytał Ash rozglądając się wokół siebie,
- I gdzie jest Calum? Powierzyłam mu opiekę nad Nicole.
- Ach, właśnie. Miałem ci przekazać, że Nicole ma się dobrze - chłopak zaśmiał się pod nosem.
- Co masz na myśli?
- Poszli się całować do sypialni. To ostatnie, co widziałem i uwierz mi, nie chciałabyś być na miejscu moich oczu.
- Słucham? Idę po Nicole! - wykrzyczałam zaniepokojona. W końcu nie znałam Caluma na tyle dobrze. Nie chciałam, żeby jakiś napaleniec pochłonął ją żywcem.
- Hej, spokojnie! - zaśmiał się Ash - nic jej nie będzie. Calum nie posuwa się tak daleko, jak uważasz.
Jednak nie miałam pewności, co do zapewnień Irwina. Postanowiłam sama to sprawdzić. Pognałam w tłum tańczących, a wręcz przepychających się ludzi. Mówienie "przepraszam" nie docierało do nikogo. Ludzie byli zbyt pijani lub zbyt zajęci sobą, by dostrzec chcącą przejść przez tłum dziewczynę. Nie pozostało mi nic innego jak przedrzeć się siłą. Kilka osób przeklinało pod nosem, jak to właśnie psuję im zabawę, inni w ogóle nie zwracali na to uwagi. Ale znaleźli się i tacy, którym się to spodobało. Jeden z nastolatków objął mnie w pasie i zaczął tańczyć w rytm muzyki. Czułam wstręt i obrzydzenie do osoby, która bezczelnie próbowała mnie poderwać.
- Bolało jak spadłaś z nieba? - spytał ledwo trzymający się na nogach blondyn. Takiego tekstu na podryw nie słyszałam od czasu mojej pierwszej imprezy.
- Nie, nie bolało, ale jak mnie nie puścisz, to zaraz zaboli ciebie.
- Niegrzeczna, lubię takie.
Korzystając z tego, że chłopak był nieźle wstawiony, wbiłam moją piętę w jego stopę i wyrwałam się z uścisku. Wyleciałam z tłumu jak poparzona, tym samym wpadając na kogoś stojącego na uboczu.
- Spokojnie, bo następnym razem cię nie złapię - zaśmiał się Michael. Na jego widok odetchnęłam z ulgą. Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę najbliższego pokoju, jeszcze nieopanowanego przez tłum nietrzeźwych nastolatków.
- Michael, gdzie ty byłeś?
- A co, stęskniłaś się za mną? - spytał czerwonowłosy, powoli się do mnie zbliżając.
- Nie mam ochoty na żarty... Ashton cię szukał, Luke się upił i siedzi obrażony, Calum zniknął gdzieś z Nicole, a w dodatku jakiemuś oblechowi zachciało się ze mną tańczyć - mówiłam szybko i bez wytchnienia.
Michael w ogóle nie zwracał uwagi na to, co mówię. Co chwilę tylko się uśmiechał i przytakiwał przysuwając się do mnie. No tak, gdzie mógł być Michael na imprezie... Chłopak zdążył się porządnie upić. Pięknie! Teraz mogę liczyć tylko na Ashtona, który w tym momencie był najmniej pijany.
Chwyciłam czerwonowłosego ponownie za nadgarstek, lecz ten oburzony nie dał się nigdzie wyprowadzić. Głośno westchnęłam i czekałam na odpowiedź ze strony Clifforda. Ten chwycił mnie za dłoń i splótł nasze ręce.
- No, teraz możemy iść - powiedział uśmiechnięty i dumny z siebie Michael. Ponownie westchnęłam, ale nie protestowałam. Przeciskaliśmy się przez tłum tańczących nastolatków. Oczywiście nie obyłoby się bez Clifforda proszącego mnie do tańca. Po mojej odmowie, jego mina posmutniała. Nie miałam ochoty oglądać kocich ruchów pijanego czerwonowłosego w momencie, gdy miałam znaleźć Ashtona - moją jedyną deskę ratunku. Chwilę później byliśmy na ogrodzie, gdzie Irwin nadal miał ubaw z pijanego Hemmingsa. Zobaczywszy nas razem trzymających się za ręce na chwilę spoważniał, lecz Michael musiał palnąć coś bardzo głupiego, bo już po chwili Ash zwijał się ze śmiechu. Obrażony Clifford postanowił zobaczyć, co u swojego siedzącego na trawie przyjaciela. Chcąc się pochylić, ale nie utrzymał równowagi i wylądował na blondynie. Oboje leżeli na trawniku jak foki, nawet nie myśląc o tym, żeby wstać. Próbowałam zachować powagę, lecz niedługo potem leżałam już ze śmiechu. Irwin robił zdjęcia i kręcił filmiki na snapchata, by zostawić pamiątkę przyjaciołom.
Po chwili obok mnie pojawił się Calum z Nicole. Wow, długo kazali na siebie czekać. Para była nieco zdezorientowana widokiem leżących na sobie przyjaciół i naszej dwójki śmiejącej się tak głośno, że prawdopodobnie przegłuszaliśmy muzykę.
Niestety nasz humor popsuł dźwięk syren policyjnych. Spojrzałam na zegarek - grubo po północy. No tak, cisza nocna, a nas słychać na całym osiedlu.
Calum pobiegł "wygonić" ze swojego mieszkania przybyłych gości, a Nicole zabrała się za ściszenie muzyki. Zaś ja z Ashtonem postanowiliśmy ukryć gdzieś te dwie pijane foki. Po chwili policja zapukała do drzwi.
- Dzień dobry, dostaliśmy zgłoszenie o zakłócaniu spokoju mieszkańców - poinformował jeden z policjantów.
- Oczywiście, przepraszam. Urządziliśmy małą domówkę z przyjaciółmi i nie zauważyliśmy, że już tak późno - odrzekł grzecznie Calum, na co Ash zaśmiał się pod nosem.
- Dobrze, dziś dostaje pan upomnienie - powiedział starszy aspirant. Calum podziękował i odprowadził policjantów do wyjścia, po drodze zapewniając ich, że więcej się to nie powtórzy. Gdy mężczyźni wyszli, wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Przez dłuższy czas pomagaliśmy Calumowi choć trochę ogarnąć dom po imprezie, w przeciwieństwie do Clifforda i Hemmingsa, którzy w tym momencie spali sobie wygodnie w pokoju Caluma.
Zamówiliśmy taksówkę i pożegnaliśmy się z brunetem. Postanowiliśmy, że najpierw podjedziemy pod mój dom, a Nicole zostanie u mnie na noc, jak z resztą powiedziała swoim rodzicom, by ci nie wiedzieli o imprezie. Moi rodzice zaś są cały weekend na wykładach w Melbourne, więc nikt o niczym się nie dowie. Ashton wziął tych dwóch pajaców na siebie i odwiózł obu po kolei bezpiecznie do domu.
Przez kolejne kilka godzin słuchałam o Nicole i Calumie. Cieszyłam się, że wreszcie zostali parą.
Przyjaciółka oznajmiła mi, że o poranku widzi się z brunetem, ja zaś postanowiłam zobaczyć, co u Michaela. W końcu kac morderca nie ma serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz